Music

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 1

Słońce dopiero wschodzi nad Kalifornią, a ja stoję na przeciwko fioletowego domu zwanego " Instytutem dla młodzieży o nadprzyrodzonych zdolnościach". No więc ściśle mówiąc będą na mnie eksperymentować, lecz to nie takie duże laboratorium jak SRI* czy na Uniwersytecie Duke'a, powstało rok temu, jest dość małe. Tyle się dowiedziałam od Boga, a i jeszcze, że mam nikomu się nie ujawniać kim jestem. Stoję na zewnątrz dość długo i zastanawiam się czy wejść czy uciec. No nic i tak bym nie uciekła , mam ze sobą walizkę i plecak. Jestem ubrana w czarną sukienkę i tego samego koloru trampki. Moje ciemne włosy są rozpuszczone.
Gdy przekraczam próg Instytutu wita mnie blondynka o krótkich włosach.
- Witam Cię Rosie jestem Joyce Piper.
- Witam, miło panią poznać. - mówię
- Mi ciebie również. Walizkę możesz zostawić tutaj i iść na górę już na ciebie czekają- mówi Joyce i odchodzi.
Czekają? Na mnie? To coś nowego w moim życiu - pomyślałam.
Biorę walizkę do ręki i niosę nią po schodach. Gdy jestem na górze słyszę głosy , z pokoju po prawej stronie. Staję na progu i dziewczyna z czarnymi włosami mnie wita :
- Cześć jestem Anna, pochodzę z Waszyngtonu i potrafię rozmawiać ze zwierzętami.
Potem w jej ślady poszli inni.
- Jestem Kate, pochodzę z Ohio i maluję przyszłość - powiedziała wysoka, dziewczyna o rudych włosach.
- Ja nazywam się Lewis, przyjechałem z San Francisko i zajmuję się Psychokinezą. Przewaga umysłu nad materią- mówi chłopak o ciemnych włosach i słodkiej twarzy.
- Moje pełne imię to Rob Kessler, pochodzenia z Chicago i leczę rany lub jak to określić przekierowywuję energię.- mówi chłopak  o niebieskich oczach i czarnych włosach.
Ostatni chłopak ma głowę spuszczoną i zaczyna mówić.
- Nazywam się Gabriel mieszkam tu i ówdzie i zajmuję się telepatią. Może ty się przedstawisz? - zapytał i podniósł głowę.
- My się już znamy- mówię w szczególności do Gabriela. - Jestem Rosie, pochodzę z Brooklynu i umiem czytać w myślach.
- Masz cudne i zarazem dziwne oczy- zaczyna Kate.
- Zmieniają kolor w zależności od uczuć.
- Ciekawe dlaczego B...- zaczyna Gabriel
- Zamknij się. Pogadamy później- rzucam wrednie.
- To co już wszyscy? Dzielimy pokoje. - cieszy się Lewis.
- Tylko jeden problem nas jest sześciu , a pokoi pięć- mówi Anna.
- Razem z tym? - pytam
- Nie, ten pokój jest dla wszystkich.
- Ja mogę mieć z którąś z dziewczyn- mówi Lewis.
- Nie- prostestuje Kate. - Ja mogę mieć sam. Anna i ty razem,a chłopcy osobno.
- Mi to pasuje i tak dużo miejsca nie zajmuję - mówię. A te meble to po co?
- Wszystko jest dla naszej dyspozycji- odzywa się Rob, który był nieobecny.
- Bierzmy się do pracy- mówi Lewis i zaciera ręce.
Wszyscy wstają z miejsc i zaczynają wybierać pokoje . Anna zaciąga mnie do wybranego już wsześniej pokoju. Jest dość duży, ostatni po prawej stronie korytarza.
- I co ? Może być?- pyta
- On jest piękny.
Pokój jest koloru zielonego z dużym oknem.
- To idziemy po meble.
W każdym pokoju są już łóżka, należy tylko wnieść meble które stoją na korytarzu. Po godzinie nasze pokoje są urządzone. Należy tylko jeszcze urządzić pokój wspólny. Lewis wziął laptopa z domu i dość sporo płyt z muzyką. W końcu Joyce woła nas na obiad. Nie mam apetytu na nic, ale jem jednego naleśnika. W pewnej chwili wszedł starszy pan z laską, lecz może nie tak stary. Miał tylko siwe włosy.
- Wygląda na to że wszyscy już są - powiedział.

1 komentarz:

  1. Witam.
    Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award.
    Więcej informacji tutaj-->
    http://nicziii.blogspot.com/2014/11/znowu-liebster-blog-award-wywiad-ze-mna.html
    Pozdrawiam,
    Nicziii

    OdpowiedzUsuń